MOMENTS

CHANGES, CHANGES, MORE CHANGES

It was the beginning of the year. January. We sat at a table in the restaurant, happy to find a seat. As usually, we talked about everyday things, about who was doing what during the week. Nothing special happened in our lives, except that rumors of some kind of virus spreading quickly among the people of Wuhan reached us from distant, distant China. But China seemed to be so far away that nobody cared. So the mention of this incident only temporarily distracted us from our little affairs and directed the conversation to topics related to China, viruses, bats and strange human behavior. We felt safe then and we talked about the threat that appeared on the neighboring continent with the superiority of people who lack nothing. It never occurred to anyone that a few weeks later this virus would completely change our carefree lifestyle and habits.

***

Był początek roku. Styczeń. Siedzieliśmy przy stoliku w restauracji, szczęśliwi, że udało nam się znaleźć wolne miejsce. Jak zwykle rozmawialiśmy o rzeczach codziennych, o tym co kto robił w ciągu tygodnia. W naszych życiach nie działo się nic szczególnego, prócz tego, że z dalekich, dalekich Chin docierały do nas pogłoski o jakimś dość szybko rozprzestrzeniającym się wirusie wśród mieszkańców Wuhan. Ale Chiny wydawały się być tak daleko, że nikt się tym nie przejmował. Więc wzmianka o tym zdarzeniu jedynie na chwilę oderwała nas od naszych małych spraw i skierowała rozmowę na tematy związane z Chinami, wirusami, nietoperzami i dziwnymi ludzkimi zachowaniami. Czuliśmy się wtedy bezpiecznie i o zagrożeniu, które pojawiło się na sąsiednim kontynencie rozmawialiśmy z wyższością ludzi, którym niczego nie brakuje. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, że ten właśnie wirus kilka tygodni później zupełnie zmieni nasz beztroski styl życia i przyzwyczajenia.

A week later, the exotic virus was the main topic of conversation. Covid-19 reached Italy and began to spread very quickly, especially in the northern part of this beautiful country. Our colleagues were returning from their skiing holidays in Italy and were bringing some disturbing news. There were very strange behaviors and jokes like: “I’m coming back from Italy, don’t come close to me, ha, ha, ha”. Or: “- Did you go somewhere on vacation? – Yes, but not to Italy, ha, ha, ha”. Our Italian colleagues, even if they were not at all in their country during Christmas, experienced some kind of discrimination. Hidden under the guise of jokes, but still. We were working normally all the time, only a few days later the employers started sending e-mails asking that people returning from holidays in places marked as “red zones” would not come to work. In the last weeks of February, places such as: China, Hong Kong, Macau, Singapore, South Korea and Italy (Bertonico, Castelgerundo, Casalpusterlengo, Castiglione d’Adda, Codogno, Fombio, Maleo, San Fiorano, Somaglia, , Terranova dei Passerini, Vo). After the official letters from employers, there was a series of new jokes like: “hmmm, maybe I should / should say that I was / was on vacation in Lombardy”?

***

Już tydzień później egzotyczny wirus był głównym tematem wszystkich konwersacji. Covid-19 dotarł do Włoch i bardzo szybko zaczął się rozprzestrzeniać, zwłaszcza w północnej części tego pięknego kraju. Nasi koledzy wracali z urlopu na nartach we Włoszech i przywozili ze sobą niepokojące wiadomości. Pojawiły się bardzo dziwne zachowania i niby żarty w stylu: “Wracam z Włoch, nie zbliżajcie się do mnie, cha, cha, cha”. Albo: “- Wyjeżdżałeś/wyjeżdżałaś gdzieś na urlop? – Tak, ale nie do Włoch, cha, cha, cha”. Nasi włoscy koledzy i koleżanki, nawet jeśli wcale nie byli w swoim kraju podczas świąt Bożego Narodzenia, doświadczyli czegoś w rodzaju dyskryminacji. Skrywanej co prawda pod płaszczykiem żartów, ale jednak. Cały czas pracowaliśmy normalnie, dopiero kilka dni później pracodawcy zaczęli wysyłać maile z prośbą, aby osoby powracające z urlopu w miejscach oznaczonych jako “strefy czerwone” nie przychodziły do pracy. W ostatnich tygodniach lutego pod nazwą “strefy czerwone” kryły się miejsca takie jak: Chiny, Hongkong, Makau, Singapur, Korea Południowa i Włochy (Bertonico, Castelgerundo, Casalpusterlengo, Castiglione d’Adda, Codogno, Fombio, Maleo, San Fiorano, Somaglia, Terranova dei Passerini, Vo). Po oficjalnych listach od pracodawców pojawiła się seria nowych dowcipów w stylu: “hmmm, może powinienem/powinnam powiedzieć, że byłem/byłam na urlopie w Lombardii”?

We’re still going to work… | Jeszcze chodzimy do pracy …

In the first week of March, disinfectants appeared in our workplaces. They were placed on teachers’ tables. A week later, they all disappeared. There was, however, a sign that people shouldn’t shake hands. This gesture, so natural and spontaneous in our culture – shaking hands when greeting each other, began to embarrass us. Should I give a hand or not? Will this be perceived as rude? The embarrassment about this was clearly visible during a visit to an ophthalmologist, for example. He usually greeted patients at the door of his office, shaking hands in a friendly manner. In the present situation, he stood at a safe distance in the door of the office, his hands clasped behind his back as if for fear that they would instinctively come out towards the patient when they were free.

***

W pierwszym tygodniu marca w naszych miejscach pracy pojawiły się środki odkażające. Ustawione zostały na stolikach nauczycieli. Tydzień później wszystkie poznikały. Pojawił się za to znak zakazu podawania sobie rąk. Ten gest, tak naturalny i spontaniczny w naszej kulturze – podawanie sobie rąk przy powitaniu, zaczął wprawiać w nas w zakłopotanie. Podać rękę czy nie podać? Czy zostanie to odebrane jako zachowanie niegrzeczne? Zakłopotanie z tego powodu widać było wyraźnie podczas wizyty np. u okulisty. Zazwyczaj witał on pacjentów w drzwiach swojego gabinetu przyjaźnie podając dłoń. W obecnej sytuacji stał w drzwiach gabinetu w bezpiecznej odległości, trzymając ręce splecione z tyłu jakby z obawy, że oswobodzone instynktownie wysuną się w stronę pacjenta.

Our life changed radically in the second week of March. The week started normally. Everything worked. We heard news that one country or another decided to close its borders. But with us, everything seemed fine. It is true that the first people infected with the virus had already been revealed, but the tram was still running, the shops were open, and people were still going to work. Students who were late for the lesson joked that they were standing in a line for toilet paper and that they should now invest in masks, because it is a product that will sell well in the coming days. Everyone waited anxiously for the development of events. People whispered in the corners that our jobs would soon close and we would start working from home. “- What about language courses?” “- They will either be canceled or they will move online.” – I replied, but I didn’t believe in “online” myself. It was hard to imagine.

***

W drugim tygodniu marca nasze życie radykalnie się zmieniło. Tydzień zaczął się normalnie. Wszystko funkcjonowało. Docierały do nas wieści, że ten czy inny kraj zdecydował się na zamknięcie granic. Ale u nas wszystko wydawało się być w porządku. Co prawda ujawniono już pierwszych zakażonych wirusem, ale tramwaj nadal jeździł, sklepy były czynne, ludzie nadal chodzili do pracy. Spóźniający się na lekcję studenci żartowali, że stali w kolejce po papier toaletowy i że należy teraz zainwestować w maseczki, bo to produkt, który będzie się dobrze sprzedawał w najbliższych dniach. Każdy czekał z niepokojem na rozwój wydarzeń. Po kątach szeptano, że wkrótce zamkną nasze miejsca pracy i zaczniemy pracować z domu. “- A co z kursami językowymi?” “- Albo zostaną anulowane, albo przeniosą się online.” – odpowiedziałam, ale sama nie wierzyłam w „online”. Trudno było to sobie wyobrazić.

Some products are running low in stores | W sklepach zaczyna brakować niektórych produktów

On Wednesday, we received the official message that the courses are suspended and that we should not come to work on Thursday. Overnight language schools and language teachers were left without work. Learning languages is a luxury that is easiest to give up in times of crisis. The officials moved to their homes, where they worked remotely. Almost everything was closed. Only pharmacies and food stores were open. The supermarket shelves lacked a lot of products because scared people started buying large quantities of everything. In the first days of quarantine, it was impossible to get toilet paper and hand sanitizers. There was also a shortage of flour, yeast (fresh and powdered), pasta and rice. Later, most of the missing items were replenished, but the choice was smaller and some store shelves were still empty.

***

W środę dostaliśmy oficjalną wiadomość, że kursy są zawieszone i że nie powinniśmy przychodzić do pracy w czwartek. Z dnia na dzień szkoły językowe i nauczyciele języków zostali bez pracy. Nauka języków to luksus, z którego najłatwiej zrezygnować w czasach kryzysu. Urzędnicy przenieśli się do domów, skąd pracowali zdalnie. Prawie wszystko pozamykano. Czynne były tylko apteki i sklepy z żywnością. Na półkach w supermarkecie brakowało wielu produktów, ponieważ przestraszeni ludzie zaczęli kupować hurtowo „na zapas”. W pierwszych dniach kwarantanny nie można było dostać papieru toaletowego i środków do dezynfekcji rąk. Brakowało też mąki, drożdży (świeżych i w proszku), makaronu i ryżu. Później uzupełniono większość brakujących produktów, ale wybór był mniejszy i niektóre półki sklepowe wciąż świeciły pustkami. 

Queue in front of the store. The obligation to maintain a two-meter distance was introduced.| Kolejka przed sklepem. Wprowadzono obowiązek utrzymania dwumetrowej odległości.
Empty highway| Pusta autostrada

During the first two weeks of forced seclusion we were cleaning and cooking. We haven’t cooked so much for a long time. Then we got back our jobs. Online. The transformation from live courses to online courses has taken place gradually. We were surprised by the ease with which teachers switched to a completely different mode. Of course it was for us to be or not to be, but the changes were huge.

***

Pierwsze dwa tygodnie przymusowego odosobnienia wypełniliśmy sobie sprzątaniem szaf i gotowaniem. Dawno już tyle nie gotowaliśmy. Potem przywrócono nam pracę. Online. Transformacja z kursów na żywo na kursy online odbywała się stopniowo. Zaskoczyła nas łatwość z jaką nauczyciele przestawili się w zupełnie inny tryb. Oczywiście było to dla nas być albo nie być, ale zmiany były olbrzymie.

Easter holidays during forced isolation | Święta Wielkanocne podczas przymusowej izolacji

The following weeks passed at home. The line between work and private life has blurred. This border was marked only by the virtual background of Zoom. At first, such a sedentary lifestyle was disturbing. I missed getting out of the house every day and meeting people face to face. I missed meeting my friends at a cafe table during the break. Even the tram trip to work seemed like a long-forgotten pleasure. Such a strange time. Unreal.
But we got used to it. It’s even hard for me to imagine returning to the previous rhythm now. I wonder what it will be like in the future. Will we stop wearing masks in public places? Is the cheek kiss greeting gone for good? What about shaking hands? Will we take the tram to work? Are we going to travel again?

***

Kolejne tygodnie upływały w domu. Zatarła się granica między pracą i życiem prywatnym. Wyznaczało tę granicę tylko wirtualne tło Zoomu. Początkowo taki siedzący tryb życia przeszkadzał. Brakowało mi codziennego wychodzenia z domu i spotykania się z ludźmi twarzą w twarz. Brakowało mi spotykania się z przyjaciółmi przy kawiarnianym stoliku podczas przerwy. Nawet podróż do pracy tramwajem zdawała się jakąś dawno zapomnianą przyjemnością. Taki dziwny czas. Nierzeczywisty.
Ale przyzwyczailiśmy się. Nawet ciężko mi sobie teraz wyobrazić powrót do poprzedniego rytmu. Ciekawe jak to będzie w przyszłości. Czy już nigdy nie przestaniemy nosić maseczek w miejscach publicznych? Czy będziemy się jeszcze całować na powitanie? Podawać sobie dłonie? Jeździć tramwajem do pracy? Podróżować?