MOMENTS

CHRISTMAS EXPECTATIONS AND DISAPPOINTMENTS

Each of us has some specific Christmas expectations. Most often they are related to childhood memories when we did not have to worry about anything, our favorite dishes appeared on Christmas Eve table, someone magically placed gifts under the Christmas tree, the house smelled of freshly baked cookies, the radio kept playing the Christmas songs that we knew by heart and there was an extraordinary fairy-tale atmosphere. The atmosphere of waiting for something pleasant. A sense of warmth and security.

***

Każdy z nas ma jakieś sprecyzowane oczekiwania względem świąt Bożego Narodzenia. Najczęściej są one związane ze wspomnieniami z dzieciństwa, kiedy o nic nie musieliśmy się troszczyć, na stole wigilijnym pojawiały się nasze ulubione potrawy, ktoś w magiczny sposób umieszczał pod choinką prezenty, dom pachniał świeżo upieczonymi ciastkami, z radia dolatywały znane nam na pamięć świąteczne piosenki i panowała niezwykła, bajkowa atmosfera. Atmosfera oczekiwania na coś przyjemnego. Poczucie ciepła i bezpieczeństwa.

Winter, winter, snow, snow, snow …
Zima, zima, śnieg, śnieg, śnieg …

We do not remember the anxiety and pre-Christmas stress that our parents tried to hide from us. We do not remember our parents’ concern about whether there is enough money for all the gifts which we wanted to get. We do not remember our disappointment, when instead of the dreamed-of Turbo-man we found a new pajama or slippers under the Christmas tree. We do not recall the effort that the mother put into preparing the Christmas Eve dinner: when she got up early and ran around the stores to buy all the ingredients needed for Christmas Eve dishes. And then she spent hours in the kitchen, cooking, stirring, baking, chopping, decorating, making everything as tasteful and beautiful as possible. To give us these carefree, magical moments that we will remember and that we will always miss.

***

Nie pamiętamy niepokoju i przedświątecznego stresu, który próbowali ukryć przed nami nasi rodzice. Troski o to czy wystarczy funduszy na wszystkie wymarzone przez nas prezenty. Rozczarowań, kiedy zamiast wymarzonego Turbo-mana znaleźliśmy pod choinką nową piżamę czy kapcie. Nie przypominamy sobie wysiłku, który matka wkładała w przygotowanie przyjęcia wigilijnego: kiedy wstawała wcześnie i biegała po sklepach, aby skompletować wszystkie potrzebne do wigilijnych dań składniki. A potem godzinami krzątała się w kuchni, gotowała, mieszała, piekła, siekała, dekorowała, żeby wszystko było jak najsmaczniejsze, jak najpiękniejsze. Żeby podarować nam te beztroskie, magiczne chwile, które zapamiętamy i do których już zawsze będziemy tęsknić.

Of course it did happen sometimes that in a fairy-tale scenery, sprinkled with snow and filled with scent of freshly backed cookies “The Little Match Girl” sneaked in, starving, freezing under the fence, staring at the bright window with the Christmas tree. Or, unexpectedly, a “Christmas tree” started to cry over its fate, foreseeing an imminent death in flames. Although we cried with the girl and with the Christmas tree, they were not able to demolish our sense of carefree.

***

Oczywiście zdarzało się, że w bajkową, posypaną śniegiem i pachnącą ciastkami scenerię wkradała się Dziewczynka z zapałkami, wygłodzona, zamarzająca pod płotem, wpatrzona w rozświetlone okno z choinką. Albo zupełnie nieoczekiwanie zapłakała nad swoim losem Choinka, przeczuwając rychłą śmierć w płomieniach. Choć płakaliśmy razem z dziewczynką i z choinką, nie były one w stanie zburzyć naszego poczucia beztroski.

Nightmare before Christmas

And then, naturally, we found ourselves in the land of Christmas fantasy on the other side, on the side of the organizers and authors of the fairy tale. Our Christmas expectations collided with completely different expectations of our partners. Each of us wanted to keep some of the remembered magic from childhood and we had to go for various smaller or larger concessions. It also turned out that the concessions that came to us easily every day from December 23rd untill 25th ​​were almost impossible. When traditions from the same culture clashed with each other, it was still reconcilable. When, on the other hand, two different cultures clashed, the conflict turned into a real war. The magic of Christmas had to give way to horror and to childish arguments about little things. Arguments about borscht with dumplings and foie gras. About carp and turkey. About cake with poppy seeds and Bûche de Noël. About dried fruit compote and wine. And although common sense would tell you to choose the wine over a compote made from prunes the power of tradition makes this choice impossible.

***

A później, zupełnie naturalnie znaleźliśmy się w krainie świątecznej fantazji po drugiej stronie, po stronie organizatorów i autorów bajki. Nasze świąteczne oczekiwania zderzyły się z zupełnie innymi oczekiwaniami naszych partnerów. Każde z nas chciało zachować trochę zapamiętanej magii z dzieciństwa i musieliśmy pójść na różne mniejsze lub większe ustępstwa. Okazało się też, że ustępstwa, które przychodziły nam bez trudu na co dzień, w okresie od 23 do 25 grudnia okazały się prawie niemożliwe. Kiedy ścierały się ze sobą tradycje wyniesione z tej samej kultury, było to jeszcze w miarę do pogodzenia. Kiedy natomiast starły się dwie różne kultury, konflikt zmieniał się w prawdziwą wojnę. Magia świąt musiała ustąpić horrorowi i dziecinnej kłótni o śmieszne drobiazgi. O barszcz z uszkami i pasztet z gęsich wątróbek. O karpia i indyka. O makowiec i Bûche de Noël. O kompot z suszu i wino. I choć na zdrowy rozsądek wino wydaje się wygrywać przy kompocie z suszonych śliwek, to jednak siła tradycji sprawia, że wybór ten jest wyjątkowo trudny.

Poppy-seed cake or Bûche de Noël?
Makowiec czy Bûche de Noël?

With the half-and-half Christmas Eve system, developed over years, or resignation for the benefit of another, we sit at the table in a nostalgic mood. The whole family –  nuclear and extended. We remember the old days and we are very sad this evening, although we are still trying to smile, not to spoil the mood for others. There is no more magic that we remember. There is fatigue after a year of work, a disgust after running in search of unnecessary gadgets and gifts which we can not enjoy as before. Each of us is extremely sensitive at this moment, easly triggerd by comments, on edge, prone to all quarrels, wishing that everything will return to the normal, because why do we need such tiring, disappointing holidays, when everything goes wrong, just like in the Griswold family. And it is not a consolation that nobody burned the Christmas tree and that the turkey was quite edible this year.

***

Z wypracowanym po latach systemem wigilijnym pół na pół, albo rezygnacją na rzecz drugiego, siedzimy przy stole w nostalgicznym nastroju. Cała rodzina bliższa i dalsza. Wspominamy dawne czasy i jest nam wyjątkowo smutno w ten wieczór, choć mimo wszystko próbujemy się uśmiechać, żeby nie zepsuć innym nastroju. Nie ma już tej magii, którą zapamiętaliśmy. Jest zmęczenie po roku pracy, niesmak po przedświątecznej bieganinie w poszukiwaniu niepotrzebnych gadżetów i prezentów, z których nie potrafimy się cieszyć jak dawniej. Każdy z nas wyjątkowo wrażliwy w tym momencie, wyczulony na uwagi, najeżony, podatny na wszelkie kłótnie, życzący sobie, aby wszystko wróciło do normalnego trybu, bo po co nam takie męczące, pełne rozczarowań święta, kiedy wszystko idzie nie tak, zupełnie jak w rodzinie Griswoldów. I wcale nie jest pocieszeniem fakt, że nikt nie spalił choinki i że indyk w tym roku był całkiem jadalny.